Zapraszamy do kolejnego artykułu z cyklu Okiem SPECjalistów. Tym razem o przeciążaniu dopaminą autorstwa pana Karola Gralewicza.
DOPAMINOWY POST
Lubisz eksperymenty? Takie proste, domowe, które można wykonać w kuchni razem z dziećmi?
Zastanawiałeś się kiedyś, jak szybko opróżnia się pięciolitrowy baniak z wodą, jeśli odkręcimy nakrętkę i odwrócimy go do góry nogami? To trwa mniej niż 10 sekund.
A teraz wyobraź sobie ten sam baniak, ale zamiast szerokiego otworu, montujemy cienką igłę, jaką stosuje się do pobierania płynów w laboratorium. Czas opróżniania wydłuża się radykalnie — nawet do około 75 godzin.
Po co ten prosty eksperyment?
Bo doskonale ilustruje zjawisko tzw. wąskiego gardła w przepływie — niezależnie, czy chodzi o ciecz, dane czy sygnały biologiczne. Kiedy przekrój kanału transmisji jest zbyt mały względem ilości danych, tworzy się zator. I podobny mechanizm można zaobserwować w naszym mózgu.
W uproszczeniu: coś podobnego dzieje się wtedy, gdy kora przedczołowa (odpowiedzialna m.in. za planowanie, samokontrolę, przewidywanie konsekwencji) musi przetwarzać zbyt dużą ilość sygnałów wywołanych nadmierną stymulacją układu dopaminergicznego.
Dopamina to neuroprzekaźnik, który pełni wiele funkcji: uczestniczy w procesach motywacji, uczenia się, regulacji nastroju, a także odgrywa kluczową rolę w tzw. układzie nagrody.
Nie „daje” nam przyjemności sama w sobie, lecz sygnalizuje wystąpienie nagrody i motywuje nas do działania, które tę nagrodę może przynieść.
W stanie fizjologicznym układ ten działa jak precyzyjny regulator – nagradza nas za osiągnięcie celu, wzmacniając określone zachowania. Problem zaczyna się wtedy, gdy ten system ulega przeciążeniu.
Nie da się „przetoczyć” za dużo dopaminy dosłownie – ale można przewlekle stymulować układ dopaminergiczny bodźcami o wysokiej intensywności: media społecznościowe, szybka gratyfikacja, cukier, pornografia, gry wideo, itd.
Efekt?
Podobnie jak w eksperymencie z igłą: sygnały o nagrodzie są generowane nieustannie, ale ich przepływ do kory przedczołowej odbywa się w trybie ciągłym i niskoprzepustowym. Mózg nie jest w stanie „przetrawić” takiej ilości impulsów.
Z czasem dochodzi do desensytyzacji receptorów dopaminowych, czyli ich zmniejszonej wrażliwości. To oznacza, że do wywołania tej samej reakcji potrzeba coraz silniejszego bodźca. W rezultacie poziom odczuwanej przyjemności się spłaszcza — wszystko wydaje się bardziej obojętne, mniej satysfakcjonujące.
To stan, który może przypominać anhedonię — objaw występujący m.in. w depresji, polegający na niezdolności do odczuwania radości z rzeczy, które wcześniej były przyjemne.
Już Platon, w dialogu Gorgiasz, ustami Sokratesa zadawał pytanie: czy człowiek, który bezrefleksyjnie zaspokaja swoje pragnienia, może być naprawdę szczęśliwy? Porównał takie życie do beczki bez dna, której nie sposób napełnić — bo wszystko, co do niej wlejesz, natychmiast ucieka.
Dziś żyjemy w świecie, w którym sprawianie sobie przyjemności jest łatwiejsze niż kiedykolwiek.
Wystarczy wyciągnąć rękę. Albo tylko... przesunąć kciukiem po ekranie.
Ale ten styl życia ma swoją cenę: chroniczne przeciążenie dopaminowe może doprowadzić do stanu, w którym nie odczuwamy ani spełnienia, ani radości, ani motywacji do działania.
Neurobiolodzy i terapeuci dostrzegają ten problem.
W Chinach organizuje się obozy dla młodzieży, w których całkowicie eliminuje się multimedia — jest za to wysiłek fizyczny, proste obowiązki i realna praca.
Na Zachodzie coraz większe zainteresowanie budzi koncepcja tzw. postu dopaminowego, promowana m.in. przez dr Annę Lembke, autorkę książki Dopamine Nation.
Według Lembke już kilkudniowa przerwa od głównych źródeł nadmiernej stymulacji — takich jak ekran, słodycze, zakupy online czy pornografia — może pomóc układowi dopaminowemu wrócić do równowagi. Mózg odzyskuje wtedy zdolność do odczuwania subtelnych przyjemności i naturalnej motywacji.
Może warto przenieść znany model żywieniowy OMAD (One Meal A Day) do świata neurobiologii i zastosować go w odniesieniu do dopaminy?
Dopaminowy OMAD to koncepcja, w której czas dostępu do intensywnych bodźców stymulujących jest ograniczony — do jednej sesji dziennie, może kilkunastu minut.
Wszystko po to, by zredukować chroniczne przeciążenie układu nagrody i odzyskać równowagę emocjonalną, koncentrację i prawdziwą motywację.
Karol Gralewicz
ul. Staszica 1
05-800 Pruszków
Adres e-mail: tygodnik@azymut.edu.pl