Puchar jest nasz, a nawet kilka - ale po kolei...
Pierwszy turniej św. Piotra i Pawła za nami. Nie będzie to krótka relacja, ale jak zmieścić, jak oddać tyle emocji w kilku słowach? Udaliśmy się do Poznania z reprezentacją klas 4 i 5 w składzie: Franciszek Grześkowiak (kapitan), Józef Wierzbicki, Jan Sawicki, Samuel Skajewski, Leon Krylik, Piotr Szostek Wincenty Świderski i Franciszek Rogowski.
Faza grupowa rozgrywana była w czwartek, a pucharowa w piątek.
Ale zacznijmy od konkurencji indywidualnych (otwarte dla wszystkich zawodników turnieju), w których mamy sukcesy:
Franek Grześkowiak trzecie miejsce w teście Barcelony (żonglerka w odpowiedniej kolejności różnymi częściami nogi), Józef Wierzbicki drugie miejsca w skoku w dal oraz teście celności i Wincenty Świderski pierwsze miejsce w prowadzeniu piłki na czas. Tylko w żonglerce nie mamy nikogo w pierwszej trójce!
Wróćmy do samego turnieju. Pierwsze dwa mecze fazy grupowej: 11:0 (do przerwy 8:0 i chłopcy wykazali się zrozumieniem, trochę zwolnili, żeby nie upokarzać przeciwników) ze Skrzydłami Poznań I oraz 4:0 z Kompasem Łódź. W ostatnim meczu było trochę emocji, po szybkim objęciu prowadzenia Kuźnica Katowice zremisowała, mecz był już bardziej wyrównany, choć pod kontrolą. Dwie szybkie akcje załatwiły sprawę - 3:1 dla nas i faza grupowa z kompletem zwycięstw oraz imponującym bilansem bramek 18:1.
Prawdziwe zwycięstwo tego dnia miało jednak miejsce w przerwie między meczami - mieliśmy ponad godzinę do następnego, wróciliśmy do szkoły, gdzie chłopcy odpoczywali, a o 12, sami z siebie, bez przypomnienia czy nagabywania poszli do kaplicy zaśpiewać Maryii Wesel się Królowo Miła.
Wieczorem ognisko, i teoretycznie prozaiczna, a w praktyce dostarczająca chłopcom mnóstwo radości wizyta w sklepie (bardziej wyprawa - trzy przystanki autobusem), po czym obejrzeliśmy mecz Hiszpania Francja w półfinale Ligi Narodów.
W piątek rano pierwszy mecz fazy pucharowej i gładkie zwycięstwo 6:1 nad British School International z Poznania w ćwierćfinale. Na półfinał ze Skrzydłami Poznań II (tu trzon stanowili gracze lokalnego UKS) trener postanowił sprawy w swoje ręce- ustalona taktyka, krycie indywidualne z podwojeniem młodzieżowego zawodnika Lecha Poznań itd. Gdy przegrywaliśmy już 0:2 wycofał się z tego okrzykiem: Grajce swoje! To była prawdziwa walka, a w opinii uczestników turnieju najlepszy mecz. Chłopaki z Pruszkowa, jak to się mówi, gryźli trawę, dali z siebie naprawdę wszystko, o każdą piłkę walczyli z jak lwy. Dla takich chwil, dla takiej gry kibice przychodzą na stadiony! Mecz dostarczył więcej emocji, niż ten który oglądaliśmy dzień wcześniej!
Jeszcze przed przerwą bramka kontaktowa. Na remis samobój po sprytnie wykonanym rzucie rożnym i wreszcie prowadzenie po pięknej asyście i strzale po ziemi tuż przy słupku. Trzeba jeszcze oddać bramkarzowi, co jego. Przy 1:2 kilkoma swoimi świetnymi interwencjami utrzymał nas przy życiu. Oznaczało to grę w finale.
Rozpoczęcie możecie Państwo obejrzeć pod linkiem: https://photos.app.goo.gl/DjE5wN2VLTDaY1S27
Zaczęło się od szybkiej bramki na 1:0 dla drużyny Wichry Kraków po świetnie rozegranym rzucie rożnym. Znowu dużo walki, mecz głównie w środku pola, wreszcie udało się wyrównać. Niestety nie cieszyliśmy się długo, po chwili świetna akcja przeciwników dała im prowadzenie 2:1. Wtedy zaczęli grać jeszcze lepiej taktycznie, z asekuracją, ciężko było dojść do sytuacji, o golu już nie wspominając. Mieliśmy swoje chwile jak choćby poprzeczka po rzucie wolnym, z drugiej strony bramkarz znów utrzymywał nas przy życiu po groźnych kontrach. Przy jednej był jednak bez szans, zrobiło się 3:1 dla Krakowa, co podłamało naszych chłopaków, tym bardziej że do końca meczu zostało 3 minuty. Wynik nie uległ już zmianie. Chłopcy zachowali się dojrzale gratulując przeciwnikom świetnej gry i zwycięstwa. Gdy tylko opadły emocje wszyscy twierdzili, że czują lekki niedosyt, ale jednocześnie są zadowoleni i dumni z siebie, drugie miejsce to naprawdę świetny wynik.
Nie sposób się z tym nie zgodzić, a trenera oprócz samych wyników bardzo cieszy gra fair, dobra postawa na boisku wobec siebie oraz przeciwników wizyta (dodam, że niejedyna) drużyny w kaplicy i samodzielność oraz zaradność, jaką każdy członek drużyny wykazał się w pociągach, autobusach, tramwajach, na dworcach itp. Choć może się to wydawać niewiarygodne, w piątek rano chłopaki spakowali się bez Mamy i Taty i nic nie zostawili (przynajmniej taką mam nadzieję).
Przywozimy puchar i medale za drugie miejsce w turnieju, oraz puchary za konkurencje indywidualne. Następny turniej już za rok.
ul. Staszica 1
05-800 Pruszków
Adres e-mail: tygodnik@azymut.edu.pl