Artykuł o metodach aktywizujących w domu przygotował pan Sebastian Kamiński.
Jak metody aktywizujące mogą pomóc w nauce w domu? Przewodnik dla rodziców
Wielu rodziców mierzy się dziś z wyzwaniem: jak pomóc dziecku uczyć się w domu, by nie było to nudne, męczące ani stresujące? Dzieci szybko się zniechęcają, szczególnie gdy nauka sprowadza się do siedzenia nad zeszytem i „wkuwania” materiału, który – z ich punktu widzenia – często nie ma sensu. A przecież nauka może wyglądać inaczej. Może być ciekawa, dynamiczna, a nawet przyjemna. Kluczem do tego są tzw. metody aktywizujące – czyli takie, które angażują dziecko nie tylko umysłowo, ale też emocjonalnie i fizycznie. Nie chodzi tu o wymyślne techniki pedagogiczne, ale o proste sposoby, które można zastosować w zwykłym domowym otoczeniu. Wystarczy odejść od tradycyjnego modelu nauki „na pamięć” i zacząć traktować wiedzę jako coś, co można zobaczyć, dotknąć, narysować, zagrać, odegrać, stworzyć. Dzięki temu dziecko przestaje być biernym odbiorcą, a staje się aktywnym uczestnikiem – a to ogromna różnica. Zamiast po raz kolejny przepisywać wiersz do zeszytu, można zachęcić dziecko, by stworzyło do niego ilustracje albo odegrało jego fragmenty w formie miniaturowego teatrzyku. Zamiast mechanicznego powtarzania dat historycznych – można zbudować z dzieckiem oś czasu z kolorowymi karteczkami albo zagrać w quiz. Lektura nie musi być nudnym obowiązkiem – może stać się inspiracją do narysowania komiksu, napisania pamiętnika bohatera albo stworzenia gry planszowej na podstawie wydarzeń z książki. Matematyka? Zamiast kolejnych kolumn zadań – można wykorzystać gry, kuchenne mierzenie składników, zabawy z kostkami, a nawet rytmiczne wyliczanki.
Oto kilka prostych przykładów metod aktywizujących, które można wykorzystać w domu:
Wiersz jako teatrzyk: odegranie sceny, nagranie filmu, rysowanie ilustracji do każdej zwrotki.
Najważniejsze jest jednak to, że takie podejście wpływa nie tylko na zapamiętywanie, ale też na motywację. A to właśnie jej najczęściej brakuje, gdy dzieci „nie chcą się uczyć”. I tu trzeba spojrzeć trochę głębiej – dziecko rzadko kiedy odmawia nauki, bo naprawdę nie chce się niczego dowiedzieć. Znacznie częściej mówi „nie chce mi się”, bo nie rozumie po co, nie widzi efektów albo boi się porażki. Nauka staje się dla niego jak długa droga bez końca, na której nie widać żadnych przystanków z nagrodami. Dlatego ogromne znaczenie ma wyznaczanie małych, osiągalnych celów. Zamiast mówić „naucz się całego rozdziału”, lepiej powiedzieć: „dziś spróbujmy zapamiętać tylko dwie najważniejsze rzeczy” albo „przypomnijmy sobie tylko jedną scenę z tej lektury”. Taki cel jest konkretny, możliwy do osiągnięcia – i co najważniejsze – szybko daje poczucie sukcesu. A to właśnie sukces, nawet najmniejszy, jest najlepszym motywatorem do dalszej pracy.
Warto też pozwolić dziecku mieć wpływ na to, jak się uczy. Można je zapytać: „chcesz to narysować, ułożyć piosenkę, czy zagrać w quiz?” Dziecko, które ma możliwość wyboru, czuje się bardziej odpowiedzialne i zaangażowane. Nauka przestaje być czymś, co „ktoś każe” robić – staje się wspólnym projektem, do którego chętniej się wraca.
Wprowadzanie metod aktywizujących nie wymaga dużo czasu ani specjalnych materiałów. Wymaga raczej zmiany podejścia – od kontrolowania i poprawiania w stronę wspierania, obserwowania i inspirowania. Rodzic nie musi być nauczycielem. Wystarczy, że stanie się towarzyszem w odkrywaniu – czasem przewodnikiem, czasem pomocnikiem, a czasem po prostu kibicem, który powie: „Poświęciłeś na to wiele czasu. Jestem z ciebie dumny.”
Bo ostatecznie właśnie to dziecko zapamięta najlepiej – nie to, jak dokładnie wyglądała scena z „Kamieni na szaniec” czy jak brzmiała druga zwrotka wiersza. Zapamięta, że nauka może być ciekawa, że dało radę i że ktoś w nie wierzył.
Opracował: Sebastian Kamiński
ul. Staszica 1
05-800 Pruszków
Adres e-mail: tygodnik@azymut.edu.pl