Czy liczenie klocków przez całą lekcję nie jest nudne jak przysłowiowe flaki z olejem? Okazuje się, że nie. Może nawet rozpalić ciekawość i emocje.
Godzina 14:30, za oknem piękna pogoda. Nikt nie myśli o matematyce, aż tu nagle pojawia się pudło klocków. Klocki wysypały się na dywan, a dziewczynki dostały zadanie: policzyć je wszystkie. Wiadomo, że jest ich więcej niż 500, ale mniej niż 1000. Jak to zrobić? To pierwsze pytanie, które postawiły sobie dziewczynki. Siadły wokół stosu klocków i wspólnie dyskutowały, jaką strategię liczenia obrać. Dziewczynki bardzo dbały, aby każdy, kto chce, mógł się wypowiedzieć. Wspólnie wybrały liczenie po 10 i wrzucanie do pudła, po odrzuceniu kilku innych pomysłów. Pięć dziewczynek stało przy pudle i liczyło dziesiątkami, a reszta klasy zbierała po 10 i wrzucała. Niestety, pojawiły się komplikacje. Dziewczynki za szybko wrzucały klocki, trzeba było liczyć od nowa. W drugim podejściu kilka dziewczynek wpadło na pomysł zbierania po 20 lub 30 klocków, co znów doprowadziło do pomyłki - wytrącało z rytmu dziewczynki liczące. Wtedy klasa przerwała zadanie i znów pomyślała nad strategią. Z małą pomocą nauczyciela dziewczyny postanowiły grupować klocki dziesiątkami w setki na dywanie i policzyć, ile jest pełnych setek i pozostałych klocków. Mniej więcej w połowie liczenia zaskoczył nas dzwonek, klocki policzymy na kolejnych zajęciach.
ul. Staszica 1
05-800 Pruszków
Adres e-mail: tygodnik@azymut.edu.pl