Numer 31/2020 — 27.04.2020 r.

TWÓRCZOŚĆ NASZYCH UCZNIÓW - UPRAGNIONA WOLNOŚĆ

Chłopcy z klasy 6a podczas omawiania lektury "W pustyni i w puszczy" mieli zadanie opisać scenę uwolnienia słonia. Zadanie nie było łatwe, bo trzeba było wczuć się w samego słonia i opisać wydarzenia z jego perspektywy z oddaniem emocji. Prezentujemy pracę Samuela Włostowskiego, który otrzymał ocenę celującą z wypracowania.

Upragniona wolność

Cześć! Mieszkam w Afryce i jestem słoniem. Lubię ten ogromny kontynent. Jeśli uważasz, że jest jednolity, pełny piasku i nudnych suchych miejsc, to się mylisz. Afryka jest pełna ciekawych miejsc, może nie dla wszystkich, ale według mnie jest najpiękniejszym miejscem na świecie. Oazy pełne palm, zalesione dżungle, piękne krajobrazy, wspaniałe zwierzęta i dużo innych rzeczy. Mieszkam tu odkąd się urodziłem. Razem z moim stadem, podróżowałem wzdłuż i wszerz pustyń i dżungli. Niedawno niestety stała się katastrofa. Odbywałem jak zazwyczaj podróż razem ze stadem. Zgłodniałem i pomyślałem, że dobrze byłoby coś zjeść. Zobaczyłem w oddali wodospad i wpadłem na pomysł odszukania wokół niego mchów i roślin zdatnych do skonsumowania. Podszedłem do niego ciasnym wąwozem i wyszedłem na nieco większy kawałek przestrzeni otoczony skałami prawie ze wszystkich stron. I wtedy stało się coś strasznego. Przez przypadek otarłem się o ścianę. Nie poczułem bólu, ale nagle usłyszałem dziwny odgłos. Przestraszyłem się i odsunąłem. Nagle wielki kamień stoczył się ze skały zamykając jedyne wyjście spod wodospadu. Utknąłem.                              

Siedzę tutaj już od paru tygodni czekając na nieuniknione. Boję się, lecz jestem skrajnie wykończony. Wszystko co było do zjedzenia wokół mnie, zjadłem. Nie mam siły się podnieść czuję ból, pragnienie, głód i smutek. Tracę nadzieję. Chcę, żeby skończyły się moje męczarnie.                      

Wtem, słyszę czyjś głos.

– Wydaje mi się – myślę.

Ale nie naprawdę ktoś tam idzie. Trochę się boję, ale jestem bardziej zainteresowany niż przestraszony. Wtem widzę małą dziewczęcą twarzyczkę, która wlepia we mnie zdziwione oczka. Mówi coś do kogoś. po czym zauważam drugą już męską twarz. Ostatkami sił jęknąłem. Nie wiem co chcą mi zrobić. Słyszę krótką rozmowę, chwile ciszy i na krótką chwilę postacie znikają mi z pola widzenia. Po chwili znowu zobaczyłem tą pierwszą twarzyczkę z czymś w ręku. Ale moja podejrzliwość z każdą chwilą maleje. Znika kompletnie gdy dziewczynka rzuca w moim kierunku… trzy melony! Nie wierzyłem we własne szczęście!

Dziewczynka i chłopiec, razem z jeszcze dwójką ludzi, których wcześniej nie widziałem karmią mnie jeszcze długo. Poczułem radość. Ja przeżyłem! Wstałem i usłyszałem radosne piski dziewczynki. Podszedłem do wodospadu i napiłem się.                        

Wkrótce nadeszła noc. Przespałem ją ze spokojem pierwszy raz od dawna. Następne dni mijały dosyć szybko. Byłem dobrze karmiony. Dziewczynka – którą polubiłem najbardziej – spędzała dużo czasu koło mnie. Kiedyś siedziałem spokojnie, gdy usłyszałem krzyki mojej małej przyjaciółki. Zaniepokoiłem się lekko. Nagle dosyć duży pyton wleciał do mojego „mieszkania”. Wściekłem się, ponieważ wiedziałem, że to on jest sprawcą krzyku. Chwyciłem go uderzyłem nim o skalną ścianę i wrzuciłem do wodospadu.

– I po problemie – pomyślałem.

I tak mijały kolejne dni, aż do pewnego razu. Tego dnia dziewczynka nie przyszła do mnie. Mocno się zaniepokoiłem.

– Co mogło się stać? – zamyśliłem się.

Tego dnia zostałem tylko raz nakarmiony, co było drugim złym znakiem. Wszyscy, którzy mijali moją „klatkę” mieli bardzo smutne miny.                                                                                                   

Przez następne dwie noce nie mogłem spać. Dręczyła mnie myśl co mogło się stać. Na szczęście trzeciego dnia znowu zobaczyłem roześmianą chociaż trochę bledszą twarzyczkę. W południe kiedy nikogo przy mnie nie było, dziewczynka choć nieśmiało podeszła znacznie bliżej. Zeszła do mnie, więc zatrąbiłem radośnie. Dała mi bukiet, którego zjadłem. Szybko się ośmieliła i podeszła do mnie na tyle blisko, że mogła dotknąć mojej trąby, co wydawało się dobrym pomysłem, więc wyciągnąłem ją ku niej. Ona na początku pogłaskała ją, ale potem chwyciła się jej, a ja ją huśtałem. Bawiliśmy się tak póki nie przyszedł chłopiec z przestraszoną miną. Nie wiedziałem dlaczego. Powiedział coś dziewczynce a ona zaczęła powoli odchodzić. Nie chciałem jej puścić, ale w końcu zgodziłem się żałośnie trąbiąc. Następnego dnia znów się z nią bawiłem i przekonał się do mnie również chłopiec. Tym razem puściłem ich wiedząc, że niedługo przyjdą.               

Ale następnego dnia stało się coś naprawdę dziwnego. Około południa, wtedy kiedy zazwyczaj chłopiec z dziewczynką przychodzili do mnie, usłyszałem ogromny huk. Umierając ze strachu obróciłem się. Strach ustępował miejsca zdumieniu i radości. W miejscu gdzie ostatnio stała ściana skalna… było przejście! Nie wierzyłem własnym oczom! Jak to możliwe?! Nie zastanawiając się więcej wybiegłem na zewnątrz. Zatrąbiłem głośno.

BYŁEM WOLNY!!!

 

Komentarz lub zgłoszenie tematu




Same cyfry, bez spacji lub kresek

Lokalizacja

ul. Staszica 1
05-800 Pruszków

Redakcja

Adres e-mail: tygodnik@azymut.edu.pl

© 2024 Wszystkie prawa zastrzeżone.