Z Antonim Świderskim, wicemistrzem Polski w kolarstwie górskim rozmawiają koledzy z I klasy gimnazjum.
Jeżdżę na rowerze, bo…?
Bo lubię. Teraz jeszcze po to, żeby osiągać sukcesy.
Czy jest coś w twoich zainteresowaniach, co wygrywa z rowerem?
Nie, chyba nic.
Wolisz szosę czy rower górski?
Lepiej mi idzie na MTB
Ile lat miałeś, kiedy zafascynował cię rower?
Stryjek zaczął mnie zabierać na pierwsze treningi i chyba zawody, jak miałem cztery lata, ale wtedy po prostu jeździłem,
nie byłem jakoś bardzo zafascynowany, zafascynowałem się dopiero kiedy miałem siedem lat.
Kiedy zacząłeś trenować regularnie?
Jak miałem siedem – osiem lat, to trenowałem jeden raz w tygodniu i dopiero potem, kiedy wstąpiłem do klubu
GKK Opty Mazowsze, chyba dwa lata temu, zacząłem trenować regularnie.
Ile czasu tygodniowo zajmują ci treningi?
Noo same treningi osiem godzin, a jeszcze jeżdżę do szkoły i z powrotem.
Ile treningu trzeba, żeby osiągnąć mistrzostwo?
Trzeba jeździć kilka lat, chyba, że ktoś będzie bardzo dobry. Na ostatnich zawodach nie było jakiegoś bardzo wysokiego poziomu, na to wystarczy parę lat. W takim poważniejszym klubie trzy treningi tygodniowo chyba by wystarczyły, a dwa, jeśli ktoś jest dobry.
Czy taki poziom sportowy wymaga wielu wyrzeczeń?
Chyba tylko czasowych.
Liczyłeś puchary?
Mam ich około czterdziestu, startowałem w około sześćdziesięciu zawodach.
Mógłbyś nam przybliżyć, jak wyglądała konkurencja? Jaką pokonałeś trasę?
My jechaliśmy w „żakach”, w tej kategorii są bardzo krótkie trasy, dopiero za rok będę w starszej kategorii i będę jeździć dużo dłużej. Teraz to były trzy rundy po 1,3 kilometra, czyli razem 3,9 kilometra. Ale to jest cross-country, więc ciągle góra-dół-góra-dół, czyli podjeżdżasz-zjeżdżasz, ale na tych zawodach dostaliśmy dość proste trasy, nie były jakoś bardzo wymagające. Naprawdę wymagające trasy, dla elity, to ogromne głazy, po których trzeba jeździć, zjazdy po piachu i kamieniach, belkach, półtorametrowe kamienie, z których trzeba zeskoczyć na następne.
Ilu zawodników startowało?
W mojej kategorii czterdziestu siedmiu
Czego spodziewałeś się po zawodach? Czy tak wysoka pozycja była dla ciebie jakimś zaskoczeniem?
Nie, wiedziałem który jadę, ale zaliczyłem poważny upadek na samym początku, musiałem to przez całe zawody nadrabiać.
Czy chciałeś się po tym upadku poddać?
Tak
Myślisz, że gdyby nie wypadek, byłbyś pierwszy?
Tak. Ale dla mnie najbardziej rozczarowujące byłoby czwarte miejsce, poza podium.
Czy w swojej sportowej karierze miałeś już momenty zwątpienia?
Chyba dwa lata temu. Prawie przestałem trenować, słabo mi szło, nie chciało mi się. Przez to straciłem sporo formy.
Co poradziłbyś początkującym?
Żeby jak najwięcej trenowali. Sporo można nauczyć się na zawodach, można porównać się z innymi, zobaczyć jak tam jest. Najważniejsze są talent i ciężka praca, na początku technika nie jest bardzo potrzebna, chyba, że w górach,
tam są techniczne zjazdy i ciężkie podjazdy.
Czy wymagane są jakieś rygory w diecie?
Raczej nie, jeśli już, to w przeddzień zawodów, a tak to nie za bardzo. Oczywiście w dniu zawodów byłem z trenerem albo stryjkiem, którzy mówią mi co najlepiej jeść i kiedy. Ale jeśli chodzi o dietę, to głównie przed zawodami staram się jeść jak najlepiej.
Sam dbasz o sprzęt?
Sam muszę go czyścić i sprawdzać, czy wszystko działa, przy większych rzeczach oddaję rower do serwisu.
Na szczęście mamy zaprzyjaźniony serwis, więc jest mi trochę łatwiej o sprzęt zadbać.
Jakie stawiasz sobie cele?
Staram się zwyciężyć w jak największej liczbie zawodów, jechać maksymalnie jak umiem.
Czy masz jakieś marzenia co do tras, jakie chciałbyś pokonać?
Żeby były jak najbardziej wymagające. Chciałbym na przykład pojechać na mistrzostwa świata, chociaż żeby pooglądać.
Kto jest twoim idolem? Kto cię inspiruje?
Nino Schurter mistrz świata w kolarstwie górskim . Do jazdy z kolei na początku motywowali mnie tata i stryjek, teraz trener.
Ty za pięć lat…?
Nadal będę trenować. Chciałbym, żeby to było na jak najwyższym poziomie.
Kolarstwo będzie dla ciebie sposobem na życie?
Wątpię, żebym był kolarzem zawodowym, pewnie będę amatorem, ale będę starał się osiągać wyniki.
To zależy jak mi to będzie iść za kilka lat. Nie marzyłem o zawodowstwie, ale czasami o tym myślę.
Jeśli nie rower, to co?
Lubię inne sporty, na przykład piłkę nożną, łyżwy.
Gdybym nie mógł jeździć rowerem, robiłbym to, na co pozwala zdrowie, czy kondycja.
Dzięki za rozmowę, jeszcze raz gratulujemy i życzymy następnych sukcesów!
ul. Staszica 1
05-800 Pruszków
Adres e-mail: tygodnik@azymut.edu.pl